Jan Walc

 (1948−1993)



Historyk literatury, krytyk literacki, dziennikarz. Autor reportaży, recenzji, felietonów, oraz esejów politycznych i literackich. Współpracownik Komitetu Obrony Robotników, działacz opozycji demokratycznej. Członek kierownictwa i drukarz Niezależnej Oficyny Wydawniczej NOWA. Publicysta Polityki, Kultury, Literatury na Świecie, Współczesności, Głosu, Krytyki, Biuletynu Informacyjnego, Kultury Niezależnej, Pulsu, Przeglądu Wiadomości Agencyjnych, Zapisu, Życia WarszawyWokandy. Autor książek poświęconych twórczości Tadeusza Konwickiego oraz Adama Mickiewicza.


biografia

Biografia
Zdjęcia
Dokumenty
Biogram
Życiorys prawdziwy
Zdjęcia z dzieciństwa

Walc o sobie

Urodzony w niewoli, okuty w powiciu,
Ja jedną tylko taką wiosnę miałem w życiu.


Czym jest dla mnie Marzec? Wszystkim. Całe moje dorosłe życie jest z Marca, zarówno podmiotowo jak i przedmiotowo. Marzec ukształtował moją świadomość i Marzec spowodował, że nigdzie nie chciano mi dać pracy...

Odpowiedź na ankietę „W 10 lat po wydarzeniach marcowych”: Krytyka nr 1, 1978



Najpoważniejsza wada inteligenta jest następująca: oto skoro taki jeden z drugim przez lata i w pocie czoła czegoś się uczył i wreszcie nauczył, nie jest gotów z dobrej woli zgodzić się, że wszystko to obecnie nieważne.

Nie ma Marcela, Życie Warszawy, 30 września 1990



Lektury młodzianka
Marzec 68'
Jestem bez pracy
Przedziwna kariera

inni o Walcu

Jan Walc nie był oczywiście jakimś tam sobie inteligentem. Był jednym z najwybitniejszych intelektualistów młodszego pokolenia KOR-owców. Pewnie dlatego to rozejście się dwóch części inteligencji - rządzących i rządzonych - odbierał tak osobiście, boleśnie.

Ryszard Holzer, Honor i powielacz, Gazeta Wyborcza, nr 242, 1995



Jan Walc należał do tych nielicznych krytyków literackich (badaczy literatury), którzy nigdy nie ulegali utartym sądom i wbrew obowiązującym ustaleniom forsowali własny, często obrazoburczy i przysparzający im przeciwników, punkt widzenia. (...) Walc nie ma za złe pisarzom pokrętnych życiorysów, gani ich za łatwe uleganie destrukcyjnym ideologiom, małostkowość i przekonanie o własnej wyjątkowości.

Julian Kornhauser, Międzyepoka. Szkice o poezji i krytyce, Warszawa, 1995



Polemiki
Recenzje
Wspomnienia
Artykuły
Książki

o polityce

I oto zaobserwowałem takie zjawisko: dla każdego z nas oczywisty jest moment jego własnego zerwania z reżimem, które nastąpiło po czymś, co ten reżim ostatecznie kompromitowało, godne szacunku są decyzje tych, którzy zerwali przed nami i zupełnie niezrozumiałe jest stanowisko tych, którzy przy władzy pozostali, nie wypierając się zarazem wartości, które dawniej wyznawaliśmy wspólnie, a przeciw którym tak spektakularnie, przynajmniej, w moim mniemaniu, występowała właśnie władza.(...)

List do Włodzimierza Marta, Krytyka, nr 17, 1984; Wybierane str. 71-80



Kto pamięta niezapomniane 16 miesięcy, wie doskonale, że "Solidarność" za żadne skarby nie byłaby podówczas gotowa się przyznać, iż jej program czy praktyczne działania zwracają się przeciw ówczesnym konstytucyjnym władzom kraju - wręcz przeciwnie - deklarowała wolę współpracy w rozwiązywaniu palących problemów. I jednocześnie starała się robić swoje. Jakby to swoje wyglądało, nikt się na szczęście nie dowiedział, bo generałowi Jaruzelskiemu puściły nerwy i przerwał spektakl w najciekawszym momencie, co pięknie i dramatycznie ujął w historycznej piosence Janek Kelus.

Powracająca panna S.,
Życie Warszawy, 17 lipca 1992



Niepartyjny, niekościelny...
Opozycja
Sentymentalna panna S
Transformacja
Lustracja
Politycy

o literaturze

Dla mnie nic tu nie jest oczywiste oprócz tragizmu drogi Broniewskiego. Ilekroć o niej myślę, zdejmuje mnie ogromny strach, bo oto okazuje się na tym przykładzie, że idąc świadomie obraną drogą, nie ma się wcale gwarancji, że się z niej nie zejdzie, że nie zawędruje się w stronę dokładnie odwrotną od zamierzonej. I może nawet więcej: czy poczucie bezpieczeństwa, jakie daje świadomość, że właśnie oto idziemy obraną drogą, nie stanowi niebezpiecznej pułapki? Czy pułapka ta nie tkwi w samej istocie Drogi?

Wszystkie drogi prowadzą do reżimu, Wokanda, 1990



Nie będę też ukrywać, że mój stosunek do mickiewiczologii nigdy nie był przyjazny, a czasami przybierał postać fobii; działo się tak na skutek frustracji, w którą mnie mickiewiczologia wpędzała, nie mogłem się bowiem pogodzić, i nie mogę do dzisiaj, by setki i tysiące poświęconych Mickiewiczowi prac ignorowało tyle istotnych dla jego twórczości pytań, by służyły one częściej gmatwaniu niż objaśnianiu. Wspominam o tym, aby jednocześnie prosić o wybaczenie, że jest w tej książce znacznie więcej zjadliwości pod adresem moich poprzedników niż być w monografii o Mickiewiczu powinno.

Architekt Arki, Wstęp od autora, Warszawa 1991



O Bocheńskim
O Borowskim
O Broniewskim
O Dąbrowskiej
O Gałczyńskim
O Konwickim
O Mickiewiczu
O Iwaszkiewiczu
O Żeromskim

o praworządności

Jest tak, że władza, której się boisz - boi się ciebie, więcej: ona traktuje cię poważniej niż ty sam, ona nie zapomniała, iż to ty właśnie jesteś istotnym podmiotem świata, a ponadto żywi obawy, że możesz sobie o tym któregoś dnia przypomnieć. (...) Liczą, że nikt nie przemoże swojego strachu, aby dać świadectwo prawdzie. Pamiętaj! Liczą także na ciebie.

Medaliony, "Krytyka" nr 1 / 1978



Nie było chyba jeszcze w Polsce człowieka, którego by tyle milionów ludzi słuchało z równą uwagą, zawisając mu spojrzeniem na wargach jak to się dawniej mówiło. (...) Do kogo mówiłeś, kapitanie? (...) Mówiłeś z żarliwością, z jaką nie można chyba mówić w pustkę. Nie rozumiem. Kiedy ty, krew z krwi i kość z kości ubectwa chcesz, aby twoje dzieci wychować na dobrych Polaków-komunistów - co masz właściwie na myśli, ty, na którego rękach jest krew, ty, syn człowieka, który był wysokim funkcjonariuszem UB w czasach, kiedy krew lała się codziennie, czego ty chcesz dla tych swoich dzieci.

Coś ty komunie zrobił, kapitanie /podpisane: Jan Biuletyn, "Kultura Niezależna", marzec 1985



Wysoki Sądzie
Biuro Interwencyjne KOR
Sprawiedliwość, nie zemsta
Milicja
Sumienie

drukarz, wydawca

(...) właśnie drukujemy znajdujący się na początku "Biuletynu" blok poświęcony głodówce; sprawozdanie jest bardzo spokojne, nie popada w samochwalstwo i skutkiem tego pomija ten euforyczny nastrój, który był udziałem i głodujących, i ich przyjaciół, i tysięcy ludzi przychodzących do podkowiańskiego kościoła. Nie jesteśmy sami, o każdego z nas, kiedy zajdzie potrzeba, będą walczyć tysiące ludzi. Po takim zastrzyku nadziei o tyle łatwiej żyć. Łatwiej, nie łatwiej. Bęben od głodówkowych wspomnień nie kręci się szybciej, kartki same nie wchodzą w maszynę, ryzy nadal wymagają obstukiwania. Więc jeszcze przypominamy sobie, jak po mszach ludzie rzucali się dosłownie na bibułę, której ciągle było za mało, i wreszcie koniec dziesiątej matrycy. Jest ranek, godzina 8. Wszystko wokół jest jakieś obrzydliwe, poczynając od własnych rąk, które mozolnie obmywamy z farby przy pomocy płynu Puch przeznaczonego do prania delikatnych tkanin wełnianych. Nie udało nam się wiele zjeść, za to przy herbacie ogarnia nas fala ciepła i ociężałości. Jedyne wyjście to szybko wracać do roboty.

My, Wolna Walkowa, Biuletyn Informacyjny nr 4, 1980



I w całej tej pracy, którą podejmujemy, warto, myśląc o komunizmie, mieć w pamięci tych wszystkich, którzy są już formacją minioną, nieistniejącą ? tych, którzy przyszli do tego ruchu, kiedy nie miało się z tego pożytku a tylko kłopoty, i którzy ze szlachetnych pobudek, z dążenia do naprawienia świata, sami nie wiedząc, kiedy, uznawszy przekonanie o dzielącej cały świat barykadzie, rozmijali się z przyświecającymi im kiedyś ideałami, dla których przestawały być ważne inne kryteria oceny, niż to, czy coś jest pożyteczne dla ich partii, a na końcu tej drogi z więźniów politycznych zamieniali się w ntów, z rewolucyjnych poetów ? w cenzorów i grabarzy kultury.

Czy kultura może wybić się na niezależność, "Kultura Niezależna" nr 3 1984



Drukowanie
Drugi obieg