Może i ty jechałeś tym tramwajem? Dokumenty Bezprawia. "Biała Księga"
"Biała Księga" 1
Kilkanaście historii ludzi zamordowanych czy zamęczonych, historii, które wydarzyły się współcześnie w Polsce, w naszej milczącej obecności, niemal na naszych oczach. Na oczach setek tysięcy czytelników Nałkowskiej i Borowskiego, ludzi, którzy o totalitarystycznym systemie uczyli się w szkole. Nie tak znów dawno temu pisaliśmy w wypracowaniach o bestialstwie niemieckich faszystów i bezapelacyjnej winie prof. Sonnenbrucha, który owego bestialstwa nie dostrzegał.
Ale gdy działy się historie w Białej Księdze opisane, myśmy oczywiście nic nie widzieli i nic nie wiedzieli, myśmy w tym czasie wykonywali swoje obowiązki? pracowaliśmy w biurach, sklepach, urzędach, może byliśmy nawet zawodowymi humanistami, może dyskutowaliśmy i pisali o człowieku jako takim, możeśmy chodzili na filmy przedstawiające martyrologię narodu w czasie wojny, może... czy rzeczywiście można w ten sposób tłumaczyć się przed sądem historii, albo chociażby przed własnym sumieniem z bierności w obliczu rozpasanej nieludzkiej przemocy, w obliczu mordów i kaźni, sprawianych przez "funkcjonariuszy publicznych" - jak ich nazywa prawo - na chybił trafił wybranym ofiarom.
Nie jest Biała Księga oskarżeniem sformułowanym tylko, ani nawet nie przede wszystkim, przeciw organom Milicji Obywatelskiej, oskarża ona też społeczeństwo, które swoim milczeniem, swoją inercją, swoją nieodpowiedzialnością dopuściło do rozpanoszenia się bezprawia i terroru. Wiadomo bowiem, że na całym świecie policja ma tendencje do używania i nadużywania przemocy, istotne jest przeto, czy i w jaki sposób społeczeństwo stara się zabezpieczyć przed jej samowolą. Dodajmy: jeśli myślimy o Polsce, to chodzi o społeczeństwo, w którym przywilej wolności i nietykalności osobistej - neminem captivabimus nisi iure victum - ma ponad pięćsetletnią tradycję nadany został bowiem już przez Władysława Jagiełłę. I dzisiaj ten naród godzi się na codzienne gwałcenie swoich konstytucyjnych praw, na to, by uzurpatorska władza nie krępowana była w swoim działaniu żadnymi ograniczeniami.
Biała Księga pokazuje, że policyjne tortury, powszechna praktyka bicia zatrzymanych, prowadząca nawet do morderstw, nosi cechy nieustającej pacyfikacji, służy permanentnemu zastraszaniu społeczeństwa. I z naszej winy jest to działanie skuteczne, bowiem pozwalamy się zastraszyć. W imię codziennego - jakże jednak niepewnego - spokoju godzimy się na praktyki władzy godzące w naszych współobywateli. Godzimy się na przykład, by milicjanci w samo południe Wielkanocy, w śródmieściu Warszawy wywlekali z tramwaju beznogiego inwalidę za to, że o jego protezę potknęła się sierżantowa milicji. A przecież pasażerowie tramwaju mogli uratować inwalidę wojennego przed skatowaniem na posterunku milicji. Może i ty jechałeś tym tramwajem?
Wiele napisano słów krytycznych pod adresem złotej wolności szlacheckiej, samowoli i sobiepaństwa, które zgubiły Polskę. Mało, za mało pisano u nas o groźnej mentalności niewolniczej, o kraju smutnych ilotów, o chocholej muzyce, w takt której kręcimy się w miejscu pod portretami Kościuszki i Wernyhory. Żyjemy w jakiejś potwornej schizofrenii, rozdwojeniu jaźni, godzimy się, by między ideami, które wyznajemy a naszą codziennością rosła nieprzekraczalna bariera.
Napisałem o portrecie Kościuszki.
Widzimy go codziennie czy niemal codziennie. Wystarczy choćby sięgnąć do portfela, żeby przypomnieć sobie ludzkie i obywatelskie powinności. Wyjmij z kieszeni 1000 złotych, docencie. Popatrz na wizerunek narysowanego tam człowieka. Zgoda, nie jesteś Kopernikiem. Ale czy pamiętasz, że uczonemu nie wolno ulęknąć się nawet Inkwizycji? Że kiedy przychodzi zagrożenie dla narodu, trzeba odłożyć obserwowanie gwiazd i sposobić się do obrony, do walki?
Wyjmij pięćsetkę, inżynierze. Popatrz na portret inżyniera z zadartym nosem. Przypomnij sobie, co inżynier może i powinien robić dla kraju, dla ludzi. A student, że pieniędzy nie ma wiele, niech wyjmie tylko stuzłotówkę i popatrzy na tego brodatego młodzieńca w drucianych okularach. Niech popatrzy na niego przez tę małą chwilę potrzebną do znalezienia jeszcze trzech złotych i wymienienia na butelkę żytniej. Może zakołacze mu się w głowie ten wyśmiany wiersz z akademii, którego nigdy nie odnosił do siebie. Robota. Tak wiele roboty.
A dla ciebie, literacie, pozostanie już tylko bilon. Te małe dziesięciozłotówki, tak niewiele warte, ot, niecałą linijkę twego wiersza czy prozy. Popatrz na nie chwilę. Nie, nie z tej strony. Orzeł to ty rzeczywiście nie jesteś. Ale po drugiej stronie jest ich dwu. Do wyboru. Którą tradycję podjąłeś.
Ja cię do niczego nie zmuszam. Chcesz spokojnej pracy dla kraju, trzeźwego racjonalizmu, precyzyjnego opisu społeczeństwa, w którym żyjesz? Słusznie, bierz na patrona starszego pana w okularach. A może wolisz walkę, oskarżenia, poetycką syntezę?
Wolna droga, możesz wybrać tego z bujną grzywą.
I życzę wam wszystkim, abyście mieli tyle pieniędzy, ile zauważycie wizerunków ludzi na nich umieszczonych. Oglądamy codziennie twarze z portretów, czytamy gazety, odważnie mówiące o naruszaniu praw obywatelskich w Gwatemali i Hondurasie, słuchamy radia, oglądamy telewizję, rozmawiamy z ludźmi w pracy, na ulicy, przy wódce. Ale między nami i światem rozciąga się niewidzialna i nieprzekraczalna bariera, która zabezpiecza przed wyciąganiem jakichkolwiek konkretnych wniosków. Nas to wszystko nie dotyczy. My...
Właśnie, co my? Powiedz, po co żyjesz? Czego się spodziewasz? Kto albo co jest dla ciebie ostateczną instancją moralną? Wierzysz w Boga? Nie będę cię odwodził. Ale poczytaj Ewangelię i Dziesięcioro Przykazań. Czy w twojej biernej zgodzie na zło świata, w twoich wygodnych codziennych kłamstwach, w twojej obojętności dla skrzywdzonych i poniżonych jest cokolwiek z nauki twojego Boga?
A może nie wierzysz? Może jesteś materialistą i życie kończy się dla ciebie nieodwołalnie, kiedy przestaje funkcjonować twoje ciało? Czy to ciało właśnie jest ostateczną instancją i dobrem najwyższym? W jakiej perspektywie istotne jest, czym napchałeś swój brzuch? Czy rzeczywiście jest ci zupełnie obojętne, kim zostaniesz w pamięci innych?
A może - zostawmy nawet na boku sprawę światopoglądu - masz dzieci? Może zastanawiałeś się kiedyś, jakiego życia chciałbyś dla nich? Jakiego świata? Czy rzeczywiście chcesz, aby żyły tak jak ty?
Zechcesz pewnie na to wszystko odpowiedzieć, że innego życia i innego świata po prostu nie ma, że to tylko mrzonki, idealizm, utopia. Że świat zawsze opierał się na przemocy i niesprawiedliwości, a demokracji nie było w istocie nawet w starożytnych Atenach. I wreszcie przypomnisz jeszcze o radzieckich czołgach. Ciekawe, czy zdajesz sobie sprawę, że myśląc w ten sposób o sobie i świecie, rezygnujesz z roli podmiotu, godząc się na egzystencję rzeczową, przedmiotową, bierną. Właśnie, ten niosek wyciągnięty z podanych przez ciebie samego przecież przesłanek już ci się nie podoba. Tego wcale nie chciałeś powiedzieć. Owszem, ale nie chodzi tu przede wszystkim o twoje słowa, ale o fakty.
Zdaj sobie wreszcie sprawę, ile pracy włożono w to, abyś myślał w ten właśnie sposób, abyś sądził, że nic od ciebie nie zależy, że wszystko co istotne, napisane jest w Księdze Przeznaczeń. A przecież wszystko świadczy o tym, że jest wręcz odwrotnie. Szalejąca cenzura, która ingeruje w najbardziej nawet błahe dziedziny życia społecznego jest wyrazem lęku, jaki przed tobą czuje uzurpatorska władza. Setki godzin spędzonych w aresztach przez wykładowców latającego uniwersytetu są dowodem przerażenia, jakie we władzach naszego kraju wywołuje wizja prawdy o wiecie, docierającej do społeczeństwa. Dziesiątki rewizji w poszukiwaniu niezależnej prasy, konfiskaty artykułów, papieru, matryc - to też dowody obawy przed ludzką suwerennością.
Jest tak, że władza, której się boisz - boi się ciebie, więcej: ona traktuje cię poważniej niż ty sam, ona nie zapomniała, iż to ty właśnie jesteś istotnym podmiotem świata, a ponadto żywi obawy, że możesz sobie o tym któregoś dnia przypomnieć.
Biała Księga pokazuje mechanizm terroru, który ma budzić w tobie poczucie niepewności, wrażenie, że jesteś tylko nic nie znaczącą drobiną; że w zebranych tu przykładach milicyjnych mordów nie ma ani jednego, w którym morderstwo byłoby skutkiem nadużycia władzy dla celów osobistych. Nie chodzi o to, że milicjant załatwia przy pomocy służbowej broni swoje prywatne sprawy. To byłyby bowiem sprawy mówiące o cechach poszczególnych milicjantów, gdy tymczasem Biała Księga ukazuje system. System, w którym bije się nie po to, aby wymusić zeznania, nie dlatego, że milicjant się zdenerwował, ale dla zasady, bije się dlatego, że nie ma powodu, aby nie bić. Jeżeli zaś przypadkiem powody jakie się pojawią, wtedy oczywiście co innego. Np. po skandalu z pobiciem Adama Michnika w Krakowie w lutym tego roku, milicjanci wrocławscy aresztujący niżej podpisanego z okazji kolejnych wykładów otrzymali polecenie przedstawienia swoim przełożonym każdorazowo szczegółowych obdukcji lekarskich, świadczących, że przemocy fizycznej nie stosowali.
Trzydzieści parę ostatnich lat naszej historii to okres wyróżniający się nieistnieniem w kraju opinii publicznej, i więc świadomością władzy, że nikt jej nie patrzy na ręce i że jest ona przeto zupełnie bezkarna. Odradzający się w ostatnim dziesięcioleciu głos tej opinii, nawet kiedy był jeszcze bardzo słaby i cichy, już zmuszał rządzących do liczenia się z nim. Dziś, kiedy głos ten jest donioślejszy, mamy często skłonność do upajania się zwycięstwami. Nie trzeba ich negować, ale musimy zdawać sobie sprawę, iż są to w gruncie rzeczy zwycięstwa i radości niewolnicze. Oto radujemy się, że nie pobito kogoś za wykładanie młodzieży historycznych faktów, że właściciela mieszkania, w którym odbywają się wykłady skazano na kilka tysięcy grzywny, a nie na ciężkie roboty. Cieszymy się, że po roku walki zwolniono z więzienia robotników zamkniętych tam z naruszeniem wszelkich obowiązujących norm prawnych, a działaczy KOR-u trzymano na Rakowieckiej tylko przez dwa miesiące. Uważamy za polityczne zwycięstwo, iż polscy pisarze mogą własnym sumptem i bez żadnego honorarium wydawać swoje utwory w formie maszynopisu, a nikt ich za to nie aresztuje i to nawet wtedy, gdy na forum zjazdu swojego związku zawodowego domagają się czegoś więcej. Jesteśmy w stanie słuchać, jak partyjny pisarz cieszący się opinią liberała określa działalność Towarzystwa Kursów Naukowych jako ekstremizm polityczny.
Słowem - przepełnia nas duma z własnej siły i niemal uczucie wdzięczności wobec naszych panów, którzy pozwalają nam wegetować, choć przecież mogliby zariezat. Nieświadomie ulegamy propagandzie pragnącej nas zmusić, abyśmy całe swoje życie odczuwali jako niekończące się pasmo darów ze strony władzy, która w dobroci swojej robi nam nieustanne prezenty; daje nam wykształcenie, daje nam pracę, daje nam mieszkanie, a my, niewdzięczni, kręcimy nosem i marudzimy, że np, chcielibyśmy jeszcze mięsa albo wyborów.
Lektura Białej Księgi pozwala zrozumieć jak nasze codzienne zgody na nieistotne wydawałoby się drobiazgi, zgody wynikające często ze znużenia, sumują się w spójny system, wymierzony w każdego z nas. Jeżeli nie protestujemy, przeciwko idiotycznemu ale powtarzanemu twierdzeniu, jakoby władza cokolwiek obywatelom dawała, jeżeli swoim milczeniem przyzwalamy na sączenie w nasze umysły jadu wszechogarniającego kłamstwa - nie dziwmy się tym kilkunastu historiom wyjętym z akt Biura Interwencyjnego KSS „KOR”. M o ż e zabrzmi to szokująco, ale jako współpracownik Biura słyszałem historie bardziej jeszcze przerażające, które z rozmaitych względów, /np. z powodu braku zgody rodziny zamordowanego/ nie znalazły się w wydanym zbiorze.
Ale najbardziej wstrząsająca jest świadomość, że żadna z tych spraw nie musiała skończyć się tragicznie, i że jest wspólną winą nas wszystkich, iż wznoszącej pałkę ręki nie powstrzymuje strach przed społeczeństwem, które wymierza sprawiedliwość.
Maltretując człowieka na posterunku w Zakliczynie milicjant wie, że nikt nie wezwie pomocy, bo naczelnik poczty odmówi połączenia. Milicjanci w Łomży zamordują 19-letniego chłopca, bo wiedzą, że żaden adwokat nie napisze skargi.
Zboczeniec-sadysta z posterunku w Ciścu bez obawy będzie masakrować narządy płciowe zatrzymanego, czy przebijać mu dłonie wiedząc, że obdukcja lekarska nie wykaże tych ran.
Liczą, że nikt nie przemoże swojego strachu, aby dać świadectwo prawdzie.
Pamiętaj! Liczą także na ciebie.
Zenon Pałka przy drukowaniu "Białej Księgi" - dokumentów bezprawia, copyright Ośrodek Karta
1. Dokumenty Bezprawia. "Biała Księga". Opracował Komitet Samoobrony Społecznej “KOR" na podstawie materiałów Biura Interwencyjnego. Wyd. NOW-a, Warszawa 1978
« Walc Jan, Medaliony, "Krytyka” nr 1 / 1978