Sprawa była niezwykle poważna
(...) muszę odwołać się do wspomnień sprzed lat bez mała dziesięciu, do miłego dolce far niente w Jaworzu, obozie internowania dla intelektualnej ekstremy.
Tam również grano w piłkę, choć w początkowym okresie nasi oprawcy - jak ich nazywaliśmy - nie chcieli się na to zgodzić i robione domowym, sposobem piłki szmacianki konfiskowali, a ugięli się dopiero wtedy, gdy po jakichś niesłychanych interwencjach internowani otrzymali prawdziwą piłkę od ks. Dembowskiego, a więc zapewne poświęconą, a w dodatku z osobistym błogosławieństwem gen. Kiszczaka.
Prawdziwy konflikt nie mógł więc rozgorzeć o piłkę, która w przypadku naszego obozu była tyleż esbecka, co klerykalna, ale że zaistnieć jednocześnie musiał, dal o sobie znać z okazji zorganizowanego przez internowanych turnieju brydżowego, w którym wzięła udział ponad polowa pensjonariuszy Jaworza. Gwoli ścisłości historycznej muszę zaznaczyć, że nie brał w nim udziału internowany Mazowiecki, który bodaj w ogóle nie umie grać w karty, ani też internowany Geremek, który preferował organizowanie pokerka we własnej celi.
Turniej brydżowy to skomplikowany problem organizacyjny, bowiem w przeciwieństwie do zwykłego brydża towarzyskiego zawodnicy muszą kolejno grać tymi samymi kartami i mówiąc najprościej wygrywa ten, kto mając takie same karty jak jego przeciwnik przy innym stoliku, zdoła ugrać więcej.
Było więc dobieranie par, system losowań, jednoczesna gra na wielu stolikach etc. - jednym słowem, ciąg czynności i zdarzeń ożywiający nudę internowania.
Jeszcześmy tego wszystkiego nie zdążyli porządnie zorganizować, kiedy grupa fundamentalistów pod wodzą internowanego Rayzachera złożyła ostry protest u komendanta, którym był wybrany przez nas internowany Bartoszewski.
Sprawa była niezwykle poważna, a internowany Rayzacher ze swoimi fundamentalistami argumentował, iż jest rzeczą niedopuszczalną, by internowani zamiast brzęczeć kajdanami beztrosko grali w brydża. Ze swojej strony proponował nam jako jedyną godziwą rozrywkę śpiewanie pieśni religijnych, czemu oddawał się z zapałem.
Komendant Bartoszewski, który sam w turnieju udziału nie brał, starał się dyplomatycznie nie zajmować stanowiska (i ostatecznie, jak Państwo wiedzą został dyplomatą), natomiast brydżyści postanowili dać fundamentalistom odpór.
W ten sposób powstał zbiorowym trudem „Hymn brydżystów Jaworza", który powinien moim zdaniem znaleźć się we wszystkich antologiach polskich pieśni więziennych:
Fabryki, kopalnie zdobywało ZOMO,
A Naród padł kata ofiarą.
Panowie w Jaworzu z lubieżną oskomą
Cynicznie wołali: szlem w karo!
0, cześć wam, panowie z Jaworza,
Za robry ugrane z rekontrą,
0, cześć wam eksperci, doradcy, doktorzy,
Za klęskę wiszącą nad Polską!
0, cześć wam, Panowie brydżyści,
Za kryzys i stan wyjątkowy,
Głodowe zarobki, koszmarne podwyżki
I Schmidta z Breżniewem rozmowy!
Niestety nie pamiętam całości naszego misternie skomponowanego hymnu, w którym każda kolejna zwrotka obrazowała coraz niższą licytację. Wprawdzie starannie zapisany tekst udało się z obozu przemycić na zewnątrz, ale już po wyjściu z internowania skonfiskowano mi go podczas którejś z rewizji i do dzisiaj nie zwrócono. Swoją drogą, Panie Ministrze Spraw Wewnętrznych, czy Panu ten tekst nadal jest niezbędny? Nasz hymn jest dla przyszłych historyków, jeśli nie literatury, to folkloru, tym smaczniejszym kąskiem, że został napisany przez dosyć szczególny zespół autorski, który zapewne nic już więcej zbiorowym trudem nie napisze - oprócz mnie do powstania hymnu przyczynili się Janusz Szpotański, poseł Stefan Niesiołowski, który podówczas z fundamentalistami od pień religijnych nie miał nic wspólnego, a nawet przeciwnie, i prof. Jerzy Holzer, którego wkład byt niewątpliwie największy. W przedostatniej zwrotce był niezapomniany rym u a Holzera: „...a naród się bronił jak lew i”/ „...bronili już tylko dwóch trefli”. Strasznie żartuję, że tyle szczegółów umknęło mi z pamięci. Na szczęście pamiętam finał:
Brutalny Leonid wciąż rzucać rozkazy,
By Polskę na lup wydać katu,
Panowie bezmyślni jak gady i płazy
We krwi bratniej grali bez atu.
0, cześć wam, panowie z Jaworza...
Jak się Państwo zapewne domyślają, chór brydżystów odśpiewał cały ten hymn pod drzwiami celi internowanego Rayzachera, zagłuszając jego religijno-patriotyczne pienia (...).
25 sierpnia 1991
« Walc Jan, Byki – si, piłka – no!, 25 sierpnia 1991, Wokanda