Józef Duriasz: Całym sobą buntował się...
Kilka powodów, dla których nie potrafię napisać nic rozsądnego o Janie Walcu.
Ze strachu. Jeśli szanuję prawo do repliki i mógłbym dopuścić w wyobraźni, że Janek będzie pisał o mnie, pozostałyby mi tylko rozważania sposobów popełnienia samobójstwa, a zapewne i te przerwane apopleksją.
Nadziei, abym w grzechach moich, znalazł się w pobliżu Mickiewicza i Iwaszkiewicza, nie miał bym żadnych. A i na przebaczenie obok Broniewskiego.
Z nieumiejętności. Pisania. Bo gdybym umiał malować obrazki, ale koniecznie ruchome, to kto wie.
Już samo sięganie przy Janku po jakiekolwiek przyrządy służące do wytwarzania liter – ołówek, pióro, długopis, maszynę – byłoby bezczelną chęcią zatrudniania go przy poprawianiu. Ale należy mu się chyba spokój.
Z lenistwa. Ciała i myśli. Błogości bezruchu i uciekania od spraw najtrudniejszych.
Z przekonania, że słowem można zabić, ale wskrzesić nie można.
Z tchórzliwej niechęci do bitki. Z kimkolwiek. Nawet za słuszną sprawę.
I z tysiąca innych jeszcze powodów, czyniących mnie niezdatnym do przywołania CZŁOWIEKA WYRÓŻNIAJĄCEGO SIĘ spośród wielu i niepodobnym trochę inaczej, niż inni są do siebie niepodobni.
Marna to pewnie pociecha dla tych, którzy mało ufają w pośmiertną nagrodę, ale Janek Walc doczekał się na swoim pogrzebie najmądrzejszych i najpiękniejszych słów wypowiedzianych przez kalwińskiego pastora Bohdana Trandę. W nich było, nie dosłownie - ale że Bóg kocha najbardziej tych, którzy się przeciw Niemu buntują, kiedy widzą Jego bezradność wobec zła świata.
Janek całym sobą buntował się przeciw złu.
« Duriasz Józef, Całym sobą buntował się... , tekst dotąd niepublikowany
Tagi: Etos, Duriasz Józef