Z dziejów infamii
(...) Więc bardzo proszę, żeby mi nie wmawiać, że wzywam do wieszania komunistów na latarniach – tak się przypadkiem złożyło, że na oblanym benzyną posterunku milicji w Otwocku miałem szansę sprawdzić, że dążeniu do linczu gotów jestem przeciwstawić się nie tylko bezpiecznymi środkami publicystycznymi – ja tylko jestem za tym, aby pamiętać o tych wszystkich, którzy skrzywdzili człowieka prostego. Dla pamięci zostało to nawet wyryte na gdańskim pomniku.
Gruba kreska, na którą powołuje się gen. Kiszczak, żądając, aby wszystkich traktować równo, prowadzi prostą drogą do przestępstwa: każdego, kto by się ważył porównać mnie do Czesława Kiszczaka, oskarżę o zniesławienie (art. 178 §1 k.k.) i nie ma takiej możliwości, abym tego procesu nie wygrał.
I to jest w całej sprawie najważniejsze, oto bowiem swoim postępowaniem piszemy dzisiaj kolejny rozdział dziejów honoru w Polsce, a dzieje honoru nierozerwalnie wiążą się z dziejami infamii, wobec której żądanie nazwania jej po imieniu jest naprawdę moralnym minimalizmem.
Niezwykłe, że poszukując moralnych uzasadnień dla politycznej decyzji, na mocy której postanowiono członkom byłej nomenklatury zapewnić bezkarność, częstokroć odwoływano się do chrześcijańskiej zasady wybaczenia zupełnie nie zdając sobie sprawy, jaka tu czyha pułapka: kościół nie udziela rozgrzeszenia bez aktu skruchy – a hasło grubej kreski wywołało ze strony byłych władców peerelu raczej akty buty.
« Walc Jan, Z dziejów infamii w Polsce, Wokanda, 17 lutego 1991,przedruk: Jan Walc, "Ja tu tylko sprzątam", W-wa, 1995