["Ja tu tylko sprzątam": recenzja] Krzysztof Masłoń, Ostrym piórem
Zbiór 151 felietonów i szkiców )ana Walca — "]a tu tylko sprzątam" ukazał się nakładem Wydawnictwa "Szpak". Promocja książki zmarłego dwa lata temu krytyka literackiego, publicysty i działacza opozycji antykomunistycznej miała miejsce wczoraj w Warszawie. Wybór i opracowanie tekstów składających się na obszerny, liczący prawie 450 stron, tom jest dziełem Małgorzaty Łukasiewicz. Wstęp do "]a tu tylko sprzątam" napisał Włodzimierz Bolecki, który nazywa Walca "jednym z najświetniejszych polskich pisarzy politycznych, a w swoim pokoleniu być może nawet najwybitniejszym".
Włodzimierz Bolecki namawia, by teksty Jana Walca drukowane w III Rzeczypospolitej, głownie w nie istniejącej "Wokandzie", a następnie w "Życiu Warszawy", czytać "po kolei, tak jak powstawały, tydzień po tygodniu". Ukaże się wtedy w pełnej krasie znakomite pisarstwo polityczne autora "Architekta Arki", a mniej widoczne staną się efektowne chwyty publicystyczne, z których Walc słynął, wyostrzywszy sobie pióro jeszcze w końcu lat 70., gdy zaczął publikować w drugim obiegu: "Biuletynie Informacyjnym" KOR-u, "Zapisie", "Pulsie", "Kulturze Niezależnej". Bolecki zapewnia jednak, że Walc nie był "pisarskim killerem".
Z takich czy innych powodów teksty Jana Walca należały do najbardziej poczytnych. Może dlatego, że nie było dla niego tematów tabu, ani osób nie podlegających krytyce. W III RP, już w warunkach wolnej prasy, stał się kronikarzem życia publicznego.
W książce cotygodniowe felietony Jana Walca ułożone zostały chronologicznie w trzech częściach: "Z notatnika korespondenta wojennego”, "Z ekspertyz firmy konsultingowej" i "Nie do życia". "Ja tu tylko sprzątam" uzupełniają teksty publikowane — poza "Wokandą" i "Życiem Warszawy" — w "Kulturze Niezależnej", "Pulsie", "Ex Librisie", a nawet "Gazecie Wyborczej".
Najstarszy artykuł pochodzi z października 1988 r., wydrukowany został w "Tygodniku Kulturalnym", a był krytyczną refleksją po lekturze "Dzienników" Marii Dąbrowskiej. Jan Walc napisał setki tekstów. Wszystkich ich zapewne nie przeczytał nikt, ale zgadzam się z Włodzimierzem Boleckim, że każdy na pewno jakiś jego felieton zapamiętał.
Osobiście szczególnie przypadł mi do gustu tytuł artykułu "Kuroń do zupy, kucharka do rządu" oraz treść felietonu "Pan minister nie uważał na lekcji", pokazującego na przykładzie eksministra Stelmachowskiego zadufanie i obłudę pierwszych ekip solidarnościowych.
A podkreślić należy, że tak jak w poglądach, tak i w pisaniu był Jan Walc jednoznacznie antykomunistyczny. Apelował, żeby "pamiętać o tych wszystkich, którzy skrzywdzili człowieka prostego" i w imię tego zdania wyrytego na gdańskim pomniku poległych stoczniowców odrzucić grubą kreskę, rozgrzeszającą komunistyczne zbrodnie.
A na pytanie postawione mu przez Teresę Bogucką w "Gazecie Wyborczej", co robić z komunistami, odpowiadał, że "pamiętać trzeba tylko o tym, czego z nimi robić nie należy. W szczególności nie należy się z nimi zadawać ani o nich troszczyć".
« Masłoń Krzysztof, Ostrym piórem, Rzeczpospolita nr 241, 1995