Nie było tak, że marszałek Kulikow skamlał u moich drzwi...
Doszło jednakże na tym tle do wielu zasadniczych sporów. Warto przypomnieć, że zdecydowanym przeciwnikiem prowadzenia tych rozmów był podówczas Adam Michnik, który nawet posunął się do określenia swych przeciwników mianem „pawianów”.
Solidaryzowałem się excusez le mot- z Michnikiem, a dziś solidaryzuję się z mymi ówczesnymi poglądami - wtedy moja krytyczna ocena osób, które dały się do owych czerwono-czarnych kombinacji wciągnąć, skłoniła Ewę Milewicz, zajmującą odmienne stanowisko, do wykrzyczenia pod moim adresem dramatycznego pytania: „A co byś zrobił, gdyby wyciągnął cię z łóżka w środku nocy telefon od księdza Piaseckiego?!” Odpowiedziałem bez namysłu: „Całym swoim życiem zapracowałem sobie na to, żeby żaden ksiądz Piasecki do mnie z takimi sprawami nie dzwonił”.
Przytaczam tę rozmowę, aby uprzedzić pytanie, które dziś mógłby mi zadać Adam Michnik, gdybyśmy się przypadkiem spotkali: „Co zrobiłbyś 13 grudnia na miejscu gen. Jaruzelskiego?”
I mogłyby przecież jeszcze nastąpić szczegóły: z jednej strony Honecker, z drugiej Husak, z trzeciej Breżniew, to say nothing of the Siwak.
Otóż nie widzę powodu, żeby na takie pytanie odpowiadać. Jakkolwiek bowiem nie było tak, że marszałek Kulikow skamlał u moich drzwi: „Panie Janeczku, błagam pana, niech Pan wprowadzi stan wojenny”, a ja go zrzuciłem ze schodów i wtedy poszedł do Jaruzelskiego, to przecież mam przynajmniej tę zasługę, że mnie ów Kulikow swoich nieprzystojnych propozycji nie czynił. I nie widzę najmniejszego powodu, aby ta skromna zasługa miała mi być odjęta czy kwestionowana.
« Walc Jan, Tak zwane mniejsze zło , Puls nr 56, 1992
Tagi: Stan wojenny, 1981, Michnik Adam, Etos, Milewicz Ewa